Choć może się wydawać, że jak przyjdzie co do czego to decyzja o ewakuacji z miasta będzie oczywista, nie wszyscy zdają sobie sprawę, że towarzyszy jej spora bariera psychiczna i wiele niepewności, które powstrzymują przed działaniem. Kiedy uciekać? Gdzie się ewakuować? Warto mieć w głowie plan i być gotowym na najgorsze scenariusze. Na tym polega prepping.
W pewnych sytuacjach decyzja o ewakuacji jest oczywista. Śmiercionośna zaraza, skażenie terenu czy wrogie wojska, które właśnie wkraczają na teren miasta – takie zdarzenia nie będą budziły niczyich wątpliwości.
Co jednak, gdy front znajduje się daleko od naszej miejscowości? Albo będzie miało miejsce sporadyczne plądrowanie sklepów, ale brak będzie innych wskazań do ucieczki?
Wspomniana bariera psychiczna związana z ewakuacją bazuje na poczuciu bezpiecznej przystani. Ostatecznie w swoim domu zawsze czuliśmy się komfortowo i zgromadziliśmy tam cały życiowy dobytek.
Jeśli wyposażyliśmy się w sensowne zapasy, decyzja o opuszczeniu lokum będzie jeszcze trudniejsza, bo będziemy mieli świadomość, że jeszcze przez jakiś czas jesteśmy w stanie całkiem normalnie funkcjonować.
Takie myśli mogą sprawić, że niewłaściwie oszacujemy sytuację i nie podejmiemy trafnej decyzji na czas. Dlatego też warto wcześniej oswajać się z myślą, że najgorszy scenariusz może mieć miejsce i że trzeba będzie opuścić nie tylko dom, ale wraz z nim także i całe dotychczasowe życie.
Czytaj również: Jak współpracować z sąsiadami, by wszyscy byli bezpieczni?
Nie sztuką jest jednak opuścić bezpieczną dotychczas lokalizację tylko po to, by trafić na teren grupy bandziorów czy „checkpoint” pilnowany przez żołnierzy. Ewakuację trzeba odpowiednio rozsądnie zaplanować.
Przede wszystkim będzie zależało nam na tym, by wybrana lokalizacja znajdowała się z dala od większych skupisk ludzkich, ponieważ to właśnie one będą stanowiły ogniska epidemii i potencjalne strefy walk. Poza tym, tam gdzie są ludzie, tam będą też działały zorganizowane grupy bandytów.
By uchronić się przed nieprzyjacielską armią lepiej znajdować się po tej stronie mapy, którą od wroga oddziela rzeka. Przyjmując jednak założenie, że cały teren kraju jest objęty wojną i wszędzie istnieje zagrożenie bombardowania, rozsądnym będzie wybranie miejsca, które znajduje się maksymalnie godzinę drogi autem od naszego domu.
Odległość 40-60 kilometrów jesteśmy w stanie pokonać rowerem w kilka godzin, a pieszo – w ostateczności, jeżeli na przykład drogi będą nieprzejezdne – w kilkanaście godzin. Tu pojawia się także pytanie: czym uciekać?
Oczywiste zalety ma samochód, bo pomieści najwięcej osób i bagażu, a do tego jest szybki i dość solidny. Może jednak utknąć w korku, błocie albo się zepsuć. Motor, a zwłaszcza crossover, poradzi sobie lepiej w trudnych warunkach, ale na nim z kolei niewiele będzie można przemieścić.
Poza tym pozostaje nam rower albo.. wygodne buty. Rower będzie przynajmniej cichy, lekki, nie będzie wymagał takiej kondycji jak piesza ucieczka ani też nie będzie potrzebował paliwa.
Sprawdź też: Myśl krytycznie, gdy liczy się każda sekunda
Jezioro, które będzie stanowiło nasze źródło wody i pożywienia (w postaci ryb), a także las, z którego będziemy mogli brać opał – to dwa kluczowe aspekty wyboru lokalizacji na schronienie.
Idealnie byłoby mieć możliwość zbudowania w wybranym miejscu domku letniskowego z dostępem do wody, energii elektrycznej (na przykład poprzez fotowoltaikę czy też agregat), a także posiadającego kanalizację albo szambo.
Przy założeniu, że nowego lokum szukamy w warunkach kryzysowych, za absolutne minimum przyjmujemy o prostu trwały namiot typu wojskowego albo jurtę.
Zapas pożywienia powinien nam wystarczyć na kilka tygodni, a najlepiej, żeby wystarczył na kilka miesięcy. Dlatego stawiamy przede wszystkim na jedzenie, które nie zepsuje się przez okres pół roku – są to wszelkiego rodzaju konserwy i liofilizaty.
W przypadku braku wybudowanego domu, żywność warto zakopać w specjalnych beczkach albo nierdzewnych metalowych puszkach. W tym samym miejscu można przechowywać pozostałe niezbędne rzeczy, takie jak filtry do wody, paliwo, baterie i leki. Warto pamiętać, że zawsze możemy coś zasadzić i wyhodować.
Czytaj więcej: Co robić, gdy syrena zawyje? Szybki przewodnik
Scenariusze ewakuacji powinny obejmować zarówno ucieczkę wybranym środkiem transportu, jak i pieszą wędrówkę. Planując uprzednio swoje działania, warto mieć w zanadrzu dwie lub nawet trzy różne trasy.
Przemieszczając się na nogach, crossoverem albo rowerem możemy korzystać z wszelkich polnych i leśnych dróżek, a nawet bezdroży. To, co będzie dla nas w takiej sytuacji najważniejsze to zatem przede wszystkim kierunek poruszania się.
W przypadku ewakuacji samochodem jesteśmy ograniczeni systemem dróg. Musimy uwzględnić wszelkie przeszkody i potencjalne utrudnienia, w tym mosty, nasypy kolejowe czy wiadukty. Warto więc dobrze znać trasy, przez które będziemy się przemieszczać. W takich punktach praktycznie na pewno będą miały miejsce zatory, które sprawią, że z czasem droga będzie nieprzejezdna.
Dlatego z takich miejsc - podobnie zresztą jak z autostrad - warto korzystać wyłącznie podczas tzw. „złotej godziny”. Czyli wtedy, gdy wiadomym jest, że sytuacja jest krytyczna, ale nikt jeszcze nie zdążył zareagować. Jest to najlepszy moment na ewakuację i to w niego najlepiej celować.
Wybrane trasy dobrze jest testować dwa razy w roku, w różnych porach roku. Jeżeli będziemy dobrze je znali, będziemy w stanie oszacować czas poruszania się po nich i będziemy wiedzieli, gdzie znajdują się konkretne stacje benzynowe i sklepy, będziemy mieli większe szanse na sprawną ewakuację nawet wtedy, gdy przestanie funkcjonować GPS, a tablice informacyjne znikną z poboczy.