Bezwonny i niewidoczny, a jednocześnie szybko rozprzestrzeniający się, silnie toksyczny czad to największa zmora w domostwach w okresie grzewczym. Przez to, że tlenek węgla sprawia wrażenie, że go nie ma i nawet nie jest drażniący, potrafi zabijać w niecałe pół godziny. Co gorsza wcale nie trzeba wysokich stężeń - 0,32 proc. czadu w powietrzu w zupełności wystarczy.
Zarówno w przypadku czadu, jak i gazu czy dymu, które już znacznie łatwiej wyczuć, najważniejsze jest zachowywanie podstawowych zasad bezpieczeństwa. W wielu nieszczęśliwych wypadkach kwestią bywają takie błędy jak na przykład zaklejenie kratki wentylacyjnej.
Korzystając z jakiegokolwiek urządzenia czy systemu grzewczego, w którym odbywa się proces spalania powinno się często wietrzyć pomieszczenie, regularnie sprawdzać ciąg powietrza wentylacji i nigdy nie bagatelizować takich objawów jak: bóle i zawroty głowy, duszności, nudności, oszołomienie, osłabienie, wymioty czy przyśpieszenie czynności serca i oddychania.
Zdarza się jednak i tak, że mimo zachowania w pełni poprawnych warunków użytkowania takich urządzeń jak piece, dzieje się nieszczęście. Można temu zapobiec wyposażając się w czujniki dymu, gazu i czadu.
W związku z tym, że czad jest lżejszy od powietrza, łatwo się z nim miesza i rozprzestrzenia. Trafia do organizmu tą samą drogą co tlen, czyli za pomocą hemoglobiny, z którą tlen łączy się w naczyniach kapilarnych płuc. Powstająca w ten sposób oksyhemoglobina jest rozprowadzana po całym organizmie przez erytrocyty.
Wysoka toksyczność tlenku węgla wynika z faktu, że wiąże się on z hemoglobiną 210 razy szybciej niż tlen, tym samym uniemożliwiając dopływ do organizmu tego niezbędnego do życia składnika. Choć początkowo osoba wdychająca czad nie ma widocznych objawów zatrucia, z czasem brak tlenu we krwi skutkuje uszkodzeniami mózgu i wielu innych narządów.
Niższe stężenia i krótka ekspozycja powoduje takie objawy zatrucia jak silny osłabienie, ból głowy, a następnie utrata świadomości. Także z tego powodu ochrona przed tlenkiem węgla jest utrudniona. Dlatego najlepiej rozmieścić czujki tlenku węgla przynajmniej w tych częściach domu, w których śpią domownicy.
W przypadku czujnika czadu najważniejszy jest sensor, który reaguje z tlenkiem węgla. Jego mikroprocesor jest tym, co może uratować nasze życie, ponieważ to właśnie on otrzymuje informację o zaistniałej reakcji i to on uruchamia sygnał dźwiękowy.
Żeby móc czuć się bezpiecznie we własnym domu trzeba wyposażyć się w niezawodne urządzenie. Dlatego najlepiej wybrać takie, które spełnia wymogi polskiej normy PN-EN 50291-1:2018 i jest opatrzone znakiem budowlanym B.
Produkty spełniające wymogi normy są zatwierdzane przez Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej – Państwowy Instytut Badawczy im. Józefa Tuliszkowskiego (CNBOP-PIB), które weryfikuje stabilność właściwości użytkowych produktów budowlanych.
Oddzielna norma ustala wymogi dla czujników do przyczepy kempingowej, kampera albo łodzi i nosi ona numer PN-EN 50291-2:2020-01. W tym wypadku weryfikowana jest również stabilność działania urządzenia w przypadku wstrząsów.
Czy dobry czujnik dymu, gazu lub czadu musi posiadać wyświetlacz? Co do zasady nie, ponieważ nie wpłynie on bezpośrednio na nasze bezpieczeństwo. Ma jednak przełożenie na wygodę użytkowania, bo dzięki niemu urządzenie może wyświetlać komunikaty – na przykład o niskim poziomie baterii czy aktualnym stężeniu tlenku węgla.
Każdy czujnik czadu i gazu będzie miał ograniczony czas działania. Wynika to z faktu zastosowania w nim czujnika elektrochemicznego. Czas żywotności wybranego urządzenia rozpoczyna się w momencie jego włączenia, czyli instalacji baterii albo podłączenia do prądu. Dlatego niezwykle istotne jest kupowanie czujników u zaufanych dystrybutorów, którzy oferują produkty zapakowane w oryginalne opakowanie.
Żywotność czujnika elektrochemicznego zależy z kolei od jego jakości. Droższy model zapewni ciągłą pracę na około 7-10 lat, podczas gdy tańszy na przykład na 3 lata, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem. Na podany okres producent powinien dodatkowo oferować gwarancję.
Czujniki podłączane do prądu mają tą wadę, że nie chronią nas w przypadku awarii sieci elektrycznej. Dlatego lepiej wyposażyć się w model na baterie. I to najlepiej taki z wyświetlaczem, który sam przypomni o konieczności wymiany źródła zasilania.
Kidde K10LLDCO to jeden z najczęściej polecanych czujników czadu. Decyduje o tym wygodne zasilanie bateriami, 10-letnia żywotność, a także łatwy montaż w dowolnym miejscu. Wyświetlacz LCD na bieżąco informuje o poziomie stężenia tlenku węgla w zakresie od 0 do 999 PPM.
Jeśli elektrochemiczny sensor CO wykryje zbyt duże stężenie czadu, inicjuje głośny, pulsacyjny alarm dźwiękowy o głośności 85 dB. Zaprogramowany jest też oddzielny sygnał dźwiękowy aktywujący się w przypadku niskiego poziomu baterii albo wykrycia nieprawidłowości w funkcjonowaniu. Dodatkowo po upływie 10 lat od aktywacji zasilania, ten model automatycznie przypomni o swojej utracie ważności.
Co istotne, Kidde K10LLDCO ma także wbudowaną funkcję monitorowania aktywacji alarmu do dwóch tygodni wstecz. Dzięki temu nawet wtedy, gdy nie było nas w domu przez dłuższy czas jesteśmy w stanie sprawdzić czy nie doszło do emisji tlenku węgla. Jak każdy dobry czujnik czadu, dysponuje też funkcją szybkiego sprawdzania prawidłowej odpowiedzi na gaz testowy CO.
MTG 3000H to z kolei czujnik gazów wybuchowych, który sprawdza się nie tylko w rozmaitych pomieszczeniach, ale także w samochodach i przyczepach kempingowych. Stale monitoruje stan powietrza pod kątem obecności gazu ziemnego (metanu, LNG), propanu, butanu, jak i również ich mieszanin.
Jeżeli czujnik wykryje skok zawartości gazów powyżej wartości progowej, uruchamia akustyczną i optyczną sygnalizację alarmową i wyłącza ją dopiero w momencie, gdy odczyty wrócą do normy. Oddzielna sygnalizacja świetlna (żółta dioda LED) informuje o wadliwym działaniu urządzenia. Co istotne, w przypadku tego urządzenia możliwa jest autodiagnostyka, którą przeprowadza specjalny układ monitorujący sensor i wewnętrzne obwody.
Potwierdzeniem spełnienia wymagań polskiej normy PN-EN50194-1:2009, a także normy PN-EN50194-2:2019 jest certyfikat wydany przez niezależną jednostkę badawczą TÜV Rheinland.
W przypadku tego modelu, według zaleceń producenta, należy zapewnić instalację w takich warunkach, by temperatura nie spadała poniżej -10°C i nie wzrasta powyżej 40°C. Wilgotność nie powinna z kolei przekraczać 95%.
Wykorzystanie urządzenia jest możliwe nie tylko w pomieszczeniach kuchennych czy kotłowniach, ale także na łodziach motorowych czy jachtach. Do zestawu dołączony jest zasilacz sieciowy do zasilania napięciem 12V DC, specjalny wtyk do gniazdka zapalniczki samochodowej jest dostępny oddzielnie.
Czujniki dymu, gazu i czadu dbają o nasze bezpieczeństwo szczególnie wtedy, gdy nagle okazuje się, że któreś urządzenie grzewcze jest niesprawne. Chronią nas także w sytuacjach, gdy w wyniku błędu dochodzi do niewłaściwego użytkowania urządzenia lub systemu grzewczego, w którym odbywa się proces spalania.
Państwowa Straż Pożarna informuje, że każdego roku z powodu zatrucia tlenkiem węgla umiera ponad sto osób, a prawie dwa tysiące ulega podtruciu. Czujka czadu nie jest dużym wydatkiem, a zapewnia najlepszą ochronę przed zatruciem. Jeżeli w naszym domostwie ma miejsce proces spalania w jakimkolwiek urządzeniu, warto ją mieć, bo sami nie będziemy w stanie uchronić się przed niewyczuwalną trucizną, jaką jest czad.